THE ELDER SCROLLS ONLINE UPADNIE

Gra, o której będę mówił, zbliża się wielkimi krokami, a ja z każdym jej krokiem mam coraz gorsze przeczucia co do finalnego produktu. Jako fan oryginalnej serii mający pewne doświadczenie w gatunku MMORPG uczestniczyłem w kilku fazach testów beta i wciąż nie mogę pozbyć się wrażenia, że gra po prostu nie wypali. Pytanie brzmi: czy The Elder Scrolls Online będzie klapą i jeśli tak, dlaczego? Od razu ostrzegam, niektóre wnioski są czysto subiektywne i mogą okazać się nieprawdziwe po oficjalnej premierze gry.

Pierwsze, co powinniśmy wziąć pod uwagę, to strategia wydawcy. ZeniMax zamierza wypuścić TESO na półki sklepowe za 60$ z wymaganą piętnastodolarową miesięczną subskrypcją. Takie posunięcie byłoby może sensowne w 2000 roku, ale nie w drugiej dekadzie wieku, kiedy na rynku królują gry Free2Play, a jedynym fantasy MMORPG wciąż utrzymującym się na modelu subskrypcji jest World of Warcraft. Czy sama marka przyciągnie satysfakcjonującą pulę graczy? Wątpliwe, biorąc pod uwagę fakt, że kilka lat temu porażkę odniosło inne oparte na subskrypcji MMORPG, The Old Republic - z tą jednak różnicą, że wspierane aż dwiema ważnymi figurami: studiem BioWare i marką Star Wars. A przypominam, że Gwiezdne Wojny cieszą się kilkoma pokoleniami fanów i dużym wkładem w nerdowską kulturę, a BioWare, mimo kilku potknięć (patrzę na ciebie, Dragon Age II...) wciąż jest pionierem w dziedzinie RPG. Skoro nawet z takim wsparciem gra poniosła klęskę, trudno mi sobie wyobrazić Pradawne Zwoje odnoszące sukces oparty na samej popularności. Co oznacza, że gra musi zarobić sobie przychylność graczy w inny sposób.

Od kiedy usłyszałem, że w produkcji jest MMO rozgrywające się na kontynencie Tamriel, byłem bardzo ciekawy, jak twórcy rozwiążą sprawę mechaniki gry. Projekt miał bardzo duży potencjał i mógł iść w bardzo wiele stron, bazując na tym, co ustanowiły wcześniejsze gry serii. Ale oczywiście ZeniMax Online nie próbował nawet zrobić cokolwiek oryginalnego i tak TESO okazało się właściwie kalką sprawdzonej i przerabianej tysiące razy formuły klasycznego MMORPG z przyklejonymi na siłę elementami marki. Mógłbym zacząć krytykować TESO za nieoryginalność i pójście na łatwiznę, ale nie to zdaje mi się największą usterką rozwiązania. Dla mnie problem leży w próbie pogodzenia dwóch istotnie różnych gatunków: MMORPG na modłę World of Warcraft i single-player action RPG z otwartym światem jak Skyrim. Różnic między nimi jest, wbrew pozorom, wiele, ale skupię się na jednej. Kopie WoWa są w bardzo dużym stopniu oparte na poświęceniu i powtarzalności: aby osiągnąć maksymalny poziom lub najlepszy ekwipunek należy poświęcić dużo czasu na powtarzaniu różnych czynności (uczestniczeniu w raidach i walkach PvP, robieniu codziennych zadań, "farmieniu" grupek stworów itp). I choć dostępne jest wiele innych zajęć (rozwijanie profesji, zdobywanie osiągnięć), nacisk zawsze kładziony jest na czynnościach PvE i PvP. W MMORPGach bardzo ważny jest także aspekt drużynowy, czyli odgrywanie ściśle określonej roli w grupie (ktoś zadaje obrażenia, inny leczy, jeszcze inny przejmuje obrażenia za grupę itd.). Gry RPG, szczególnie te z serii The Elders Scrolls, od samego początku projektowane są przeciwnie: tutaj priorytetem jest swoboda gracza, który w otwartym świecie może robić cokolwiek chce i być kimkolwiek chce. Praktycznie każda osoba, którą pytałem o jej przygodę w Skyrimie, opowiadała inną historię. Jedni woleli kraść ekwipunek, inni sami kuli swoje pancerze, część robiła wszystkie zadania, na które się natknęła, a część wolała oddać się eksploracji świata, grając naprzemiennie łucznikiem i magiem, wojownikiem i łotrzykiem. Nic w świecie z Pradawnych Zwojów nie było powtarzalne czy ograniczające, bo gra ciągle wręczała graczom nową historię, nowe możliwości.

Jaki jest problem przyklejania na siłę rozgrywki z TES do klasycznego MMORPGa? Efektem końcowym zawsze będzie gra z kryzysem tożsamości, nie wiedząca, czym jest i czym chce być. Eksploracja znana z Obliviona czy Morrowinda będzie ograniczona przez obszary wypełnione wysokopoziomowymi stworami, gra drużynowa - spłycona przez swobodę w formowaniu klasy, a walka z przeciwnikami - mniej satysfakcjonująca przez znaczący wpływ poziomów i ekwipunku na zadawane obrażenia. Co jednak najgorsze, gra wyda się po prostu nudna, bo nie będzie wiedziała, na co postawić nacisk w formule mieszającej sprzeczne gatunki.

Co jednak kompletnie mnie zdziwiło to wprowadzenie do TESO elementów charakterystycznych dla gier oryginalnej serii. Każda postać zaczyna grę jako więzień, który dowiaduje się, że jest wybrańcem i że musi zażegnać wiszące nad Tamriel niebezpieczeństwo, związane z starożytnymi siłami (deadryczne bóstwa, smoki itp.). Pomysł jak najbardziej pasuje do gry jednoosobowej, ale absolutnie nie do MMO! Kiedy uświadomimy sobie, że wszystkie osoby, które spotkaliśmy, również są wybrańcami, wydostały się z tego samego więzienia co my i ukończyły to samo (ekstremalnie nudne, trzeba dodać) zadanie wstępne, gra jakby całkowicie traci klimat. ZeniMax Online wprowadziło nawet do gry na prośbę fanów serii tryb FPP, ale każdy, kto grał kiedykolwiek w grę MMORPG wie, że jest to niepraktyczny bajer - perspektywa pierwszoosobowa drastycznie ogranicza pole widzenia, więc zmniejsza szanse gracza zarówno w starciach PvP jak i raidach PvE.

Kiedy podejdziemy do The Elder Scrolls Online jak do MMORPG, zawiedziemy się na spłyconym podejściu do klasycznej rozgrywki i zbytni nacisk na indywidualizm, a kiedy spróbujemy traktować go jako kolejnego "elderskrolsa", odrzuci nas brak totalnej swobody i dużo bardziej schematyczne mechaniki (zadania, regiony, frakcje) oraz, być może, brak immersji związany z obecnością innych graczy. Czy da się pogodzić te dwa punkty widzenia? Czy istnieje jakaś określona demografia, której spodoba się taki miks? Być może, nie sądzę jednak, by chciała ona płacić 15$ za miesiąc, by w nią grać.

Istnieją jeszcze dwa problemy, które nieco mnie martwią. Pierwszym z nich jest specjalny dodatek, który jest bonusem do pre-orderów gry i będzie zapewne dostępny płatnie po premierze. Dodatek ten pozwala dołączyć dowolnej rasie do dowolnej frakcji, omijając ograniczenia ustanowione przez twórców (według obowiązującego zamysłu 9 ras znanych z serii jest podzielonych równo na trzy frakcje - Ebonheart Pact, Aldmeri Dominion i Daggerfall Convenant). Za dodatkową opłatą można kupić dostęp do Imperialnego, dziesiątej rasy, niedostępnej w zwykłej wersji gry, która również może dołączyć się do każdego przymierza. Cena dodatków na razie nie jest znana, wiemy natomiast, że przedpremierowe zamówienie Imperialnej wersji gry jest ok. 30 dolarów droższa. To jeden z najbardziej ohydnych zwyczajów ostatnich lat, odblokowywać gotowe elementy gry za dodatkową opłatą, a ZeniMax, który i tak każe zapłacić za grę horrendalnie dużą kwotę, właśnie postąpił o krok za daleko, mówiąc "fani The Elder Scrolls, chcecie zagrać z przyjaciółmi, ale wasze ulubione rasy są we wrogich obozach? Za drobną opłatą damy wam to, co powinniśmy wam dać od razu!". Gdyby w to wliczyć jeszcze zapowiedziane mikrotransakcje, TESO może okazać się najbardziej łapczywą i nieuczciwą grą wszechczasów, zaraz obok takich "gier" jak Dungeon Keeper na urządzenia mobilne (o rynku mobilnym napiszę za niedługo!)...

Drugim problemem jest to, że twórcy są święcie przekonani, że ich gra będzie sukcesem. Dlaczego tak sądzę? Bo wiele razy reprezentanci ZeniMaxu wypowiadali się, że TESO nigdy nie będzie obowiązywało w modelu darmowym, że cena produktu jest uczciwa względem wysiłku, który włożyli w jego tworzenie itp. Tymczasem żadna wcześniejsza gra MMORPG nie utrzymała odpowiedniej liczby subskrybentów i albo upadła, albo stała się grą Free2Play (SW: The Old Republic, RIFT, Aion, Age of Conan, Lord of the Rings Online - lista wciąż rośnie). Jeśli potwierdzą się moje przeczucia i The Elder Scrolls Online będzie wielką porażką... Czy twórcy zmienią model płatności? Czy spróbują ratować grę, którą od początku projektowali wokół idei subskrypcji, odrzucając pomysł darmowości czy nawet modelu Buy2Play na modłę Guild Wars?

Jako człowiek, który na setki godzin zatopił się w świecie Nirn podczas trzech ostatnich przygód zapisanych w Pradawnych Zwojach, oraz jako weteran World of Warcraft i kilku mniejszych MMORPG przewiduję, korzystając z całego mojego doświadczenia, że The Elder Scrolls Online będzie klapą, straci początkową pulę subskrybentów w pierwszych miesiącach istnienia i zostanie zredukowana do podrzędnej, niepopularnej gry F2P. Co więcej, mam nadzieję, że tak właśnie się stanie, by twórcy z ZeniMax Online zostali ukarani za nieoryginalność, zmarnowany potencjał, brak jakiegokolwiek przemyślenia materiału, na którym pracowali oraz za obraźliwą dla konsumenta i jego portfela strategię wydawniczą. Być może to będzie gwoździem do trumny klasycznych MMORPG i inspiracją dla kogoś do stworzenia innej formuły, innego schematu, innej budowy tych gier.

6 komentarzy:

  1. Jeśli skończy się tak jak sugerujesz, to będzie już drugie MMO, którego porażkę przewidziałem. Wolałbym jednak jakieś bardziej przydatne moce.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zdaje się że oni nie dość że każą sobie za to zapłacić sporo pieniędzy i opłacać abonament, to jeszcze wprowadzili za pieniądze możliwość grania trzy lub pięć dni przed premierą. Oni chyba przeczuwają że gra upadnie do pół roku po premierze i chcą żeby zwróciła im się jak najszybciej.

    ps.Dlaczego podczas wczytywania strony, przez chwilę wyświetla ci tytuły postów w comic sansie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mam takie przeczucie i za to ich nienawidzę.
      A co do Comic Sans - nie mam pojęcia. Trochę mnie to boli. :O

      Usuń
  3. Grałam w TESO przez chwilę i ... no cóż - długo czekałam przed startem, obgryzając paznokcie, a ostatecznie ogromny zawód. Wszystko to, co ujął w swoim artykule autor, jest ubraniem w odpowiednie słowa kłębiących się w mojej głowie myśli.

    OdpowiedzUsuń
  4. To może i ja się wypowiem na temat TESO. Gra ma strasznie duże wymagania (no 40 GB to jednak trochę, dochodzi do tego 20 jeżeli mamy zamiar ten ich świat eksplorować), z tegoż powodu grałem w nią tylko 15 minut bo i tak później wywalała mnie na pulpit. Oczywiście nie mam świetnego kompa, ale chyba nie tylko ja. A co do opłat to myślę, że ludzie odpowiedzialni za stworzenie tej gry wiedzieli, że będą grać w nią tylko ludzie, którzy mają dużą ilość pieniędzy bo niby za co kupili komputery z NASA? :P

    OdpowiedzUsuń
  5. 40 yrs old Research Assistant II Benetta Cameli, hailing from La Prairie enjoys watching movies like Aziz Ansari: Intimate Moments for a Sensual Evening and Blacksmithing. Took a trip to Kalwaria Zebrzydowska: Pilgrimage Park and drives a Ferrari 410 Sport. odwiedz strone

    OdpowiedzUsuń

© Agata | WioskaSzablonów | x.